Gdy nasze dziecko zaczyna nowy etap w życiu – staje się przedszkolakiem lub uczniem, przejęci są wszyscy członkowie rodziny. Zdarza się, że bardziej przejęci są rodzice, dziadkowie niż samo dziecko, dla którego przedszkole, czy szkoła to nowa, może początkowo trochę trudna, ale ciekawa przygoda. Większość trzy- i siedmiolatków jest do tej przygody intelektualnie, a przede wszystkim emocjonalnie gotowa.
A więc czego obawiają się rodzice?
Często sami mamy nie najlepsze wspomnienia związane z przedszkolnym lub szkolnym startem. Pamiętamy swój płacz, pierwsze niepowodzenia, panią, która była nie dość ciepła lub wyrozumiała. Pragniemy więc uchronić nasze dziecko przed podobnymi przykrymi doświadczeniami. Często wówczas w rozmowach z dzieckiem dopytujemy – „a czy dzieci na pewno cię nie biły, czy na pewno nie byłeś głodny, a czy w mleku nie było kożuchów, a czy pani na ciebie nie krzyczała, czy na pewno dobrze wykonałeś zadanie”. Z takich rozmów w wyobraźni dziecka może zacząć wyłaniać się obraz przedszkola albo szkoły jako miejsca, w którym czyha na nie moc trudnych wyzwań i niebezpieczeństw. A jak czuje się dziecko z niepokojem wypytywane o to, czy nie zdarzyło mu się nic złego? Pewno tak samo jak czulibyśmy się my indagowani przez przełożonego, czy na pewno dobrze rozumiemy nowe zadanie, czy na pewno potrafimy sobie z nim poradzić. Niepewnie.
Nasza pociecha może powoli zacząć „zarażać się” obawami mamy lub taty. Jeśli mama tak się niepokoi, to znaczy, że niepokoić się trzeba. Miejsce ciekawości, otwartości na nowe doświadczenia, potrzeby bycia wśród rówieśników zajmuje niepokój, nieufność, czujność. Nasze obawy zaczynają działać jak samospełniająca się przepowiednia. A dla nas pierwsze kłopoty dziecka stają się dowodem, że dziecko ma trudności podobne do tych, które kiedyś sami przeżywaliśmy.
Dla większości rodzin przedszkolny i szkolny start dziecka stanowi cezurę nie tylko w jego życiu. Stanowi również początek nowego etapu dla wszystkich bliskich; mamy, taty, rodzeństwa. Tak naprawdę w chwili przedszkolnego i szkolnego startu, cała rodzina wkracza w zupełnie nowy okres. Mama, która nie pracowała i była przede wszystkim właśnie mamą zajmującą się swoim dzieckiem, wraca do pracy zawodowej. Będzie musiała na nowo określić się w roli pracownika. Rezygnujemy z pomocy niani lub babci, która nie tylko zajmowała się dzieckiem, ale pomagała również w innych domowych obowiązkach; coś przeprała, zrobiła zakupy, ugotowała obiad. Teraz trzeba przeorganizować życie tak, by samodzielnie radzić sobie z obowiązkami. Wśród natłoku zajęć, trzeba jeszcze wygospodarować czas na odprowadzanie dziecka do przedszkola, na sprawdzanie lekcji, trzeba na nowo rozdzielić zadania między mamę i tatę. Często źródłem niepokoju dorosłych jest właśnie wielość zmian. Czasami pod lękiem o dziecko, kryje się obawa, że z tymi zmianami sobie nie poradzimy. Warto więc zawsze zastanowić się, czy czasem np. gotowość do rezygnacji z przedszkola nie oznacza chęci wycofania się ze wszystkich związanych z nim zmian, także tych w naszym osobistym i rodzinnym życiu.
Jak wspierać naszą pociechę, by poradziła sobie z nową sytuacją?
Przede wszystkim uważnie patrzeć, przyglądać się dziecku, bo choć jest podobne do mamy i taty, jest jednak inne, niepowtarzalne. Inna jest również sytuacja, w jakiej żyje. Nie jest powiedziane, że skazane jest na te same dobre i złe doświadczenia, które były kiedyś naszym udziałem. Po drugie rozmawiać i rozmawiać. Im młodsze jest dziecko, tym mniej powinno być w naszych rozmowach pytań, a więcej gotowych odpowiedzi; „jesteś wesoły, pewno dobrze się bawiłeś, jesteś zmęczony, bo miałeś dzisiaj dużo pracy, jesteś głodny, pewno nie smakował ci obiad w przedszkolu, jesteś zdenerwowany, pewno pokłóciłeś się z kolegami”. Nasze interpretacje nie zawsze będą trafne, ale dziecko zwykle chętnie je koryguje. Zaczyna się rozmowa. Rozmowa, w której dziecko powoli uczy się rozumieć i akceptować swoje nastroje, bo jeśli rodzic mówi o nich z taką swobodą, to znaczy, że są naturalne, są do zaakceptowania.
Warto również cierpliwie przeczekać dziecięcą drażliwość, większą skłonność do płaczu, wybuchów złości, do wszystkich tych reakcji, które obserwujemy u dzieci na początku roku szkolnego. Często są one odpowiedzią na stres związany ze zmianą, a nie świadczą o szczególnych trudnościach dziecka. Im więcej w nas – rodzicach będzie spokoju, wyrozumiałości, otwartości i akceptacji nowej sytuacji, tym mniejszy okaże się dziecięcy stres.