Wzmożone pocenie, czerwienienie i bladnięcie, kołatanie serca, czasem ból brzucha. Któż z nas tego nie zna? To po prostu objawy stresu.
Wystarczy trudna, kłopotliwa sytuacja, ba nawet samo jej przypomnienie lub wyobrażenie, a już nasz organizm zaczyna inaczej funkcjonować. Rośnie ciśnienie, zwiększa się poziom cukru we krwi, szybciej i głębiej oddychamy, szybciej bije serce. Inaczej pracuje układ pokarmowy. Następuje pełna mobilizacja. Nasz organizm szykuje się do ucieczki bądź ataku.
Gotowość do ucieczki lub ataku – stary, nieużyteczny mechanizm
Ta reakcja była bardzo przydatna w czasach, gdy z większością zagrożeń można było poradzić sobie w taki właśnie sposób – atakując lub uciekając. W obliczu pożaru, powodzi lub ataku dzikich zwierząt nasi przodkowie po prostu uciekali, zaś atak innego przodka uzbrojonego w maczugę mogli próbować odeprzeć siłą.
Czasy się nieco zmieniły, współcześnie większość źródeł napięcia ma charakter społeczny, ale mechanizm pozostał ten sam. Raczej nie da się tak po prostu szybko uciekać, a tym bardziej dążyć do konfrontacji siłowej w trakcie nieprzyjemnej rozmowy z szefem. No, może się i da, ale w najlepszym wypadku oznacza to utratę pracy, więc niekoniecznie warto. Tymczasem poziom mobilizacji organizmu bywa podobny do tego, jaki towarzyszył spotkaniu z tygrysem szablozębym. Konsekwencje? Długotrwałe, nierozładowane napięcie powodowane przewlekłym stresem może stać się jedną z przyczyn wielu chorób. I nie tylko tych, o których mówi się powszechnie. To nie tylko zawał serca, nadciśnienie tętnicze czy choroba wrzodowa dwunastnicy. To również wiele innych chorób układu pokarmowego, układu krążenia czy skóry. Coraz powszechniej mówi się, że długotrwałe napięcie może sprzyjać rozwojowi chorób nowotworowych, cukrzycy i ma związek z pojawieniem się alergii, że o spadku odporności organizmu nie wspomnę.
Oczywiście, nie tylko stres jest ich przyczyną. Ogromne znaczenie w etiologii tych chorób mają czynniki genetyczne i środowiskowe.
Chroniczny stres – jak sobie pomóc?
Źródła stresu – dla każdego inne – istnieją i istniały będą. Nie da się ich wyeliminować, więc zalecenie: ”Niech się Pani/Pan nie denerwuje” jest w moim mniemaniu pozbawione sensu.
Po pierwsze można i warto włożyć wysiłek w nauczenie się, jak odróżniać sprawy ważne od mniej ważnych, które nie są warte poświęcania nadmiernej uwagi, a co za tym idzie, być może nie warto się nimi denerwować. Jest to o tyle istotne, że nasze ciało reaguje nie na to, co się dzieje wokół nas, ale na to, jak odbieramy i interpretujemy zdarzenie. Stąd napięcie może pojawić się w wyniku wspomnień lub wyobrażeń o tym, co może nastąpić w przyszłości.
Po drugie, ponieważ sytuacji trudnych i frustrujących nie da się uniknąć, warto wypracować sobie sposoby radzenia ze stresem i uzupełniania wyczerpywanych zasobów energetycznych. To, co pomaga jednej osobie, wcale nie musi pomagać innej. Warto więc stworzyć własną listę takich zachowań, które przynoszą ulgę.
I w końcu to, co w odniesieniu do radzenia sobie ze stresem chyba najistotniejsze – dbałość o dobre relacje z najbliższymi, jako że to oni mogą być dla nas źródłem wsparcia wtedy, gdy jest nam w życiu bardzo trudno.