Psychologia już dawno zastąpiła termin “opieka macierzyńska” nowym, bardziej adekwatnym “opieka rodzicielska”. W naszej kulturze, inaczej niż w kulturach tradycyjnych, mężczyźni uczestniczą w porodach i opiekują się swoimi dziećmi – także niemowlętami. Jednak…
…Ojcowie nie mają lekko. W najlepszym wypadku traktuje się ich z przymrużeniem oka, jakby nie byli w stanie poradzić sobie z dziećmi. Jakby byli “niespełna matkami”. Co ciekawe, pobłażliwe traktowanie ojców uderza bardziej niż w nich właśnie w matki, robiąc z nich superbohaterki, te idealne. Czy ktoś słyszał, by mówiono o “pracujących ojcach”? Rzadkość. Oczywistym jest, że mężczyzna pracuje. A kobieta? Pracuje, jeśli chce, albo sytuacja ekonomiczna rodziny poniekąd „zmusza” (i często kosztem dzieci). No i przecież kobieta – matka, nie ma prawa do popełniania błędów. A mężczyzna – ojciec? Cóż, z całym szacunkiem, takie jest podejście – facet to facet, wiadomo, tu zepsuje, tam zapomni…Zmiana tego podejścia jeszcze potrwa, ale jest bardzo potrzebna.
Należy zmienić podejście do ojcostwa
1. “Co, w niańkę się bawisz?”
Nie, tata nie jest niańką. Jest rodzicem. Większość ojców chce i jest zaangażowana w zmianę pieluch, zabawę z dzieckiem, noszenie, wygłupy i kąpiele. Bo na tym polega “bycie ojcem”. Dojrzałe partnerstwo polega na tym, żeby mężczyzna nie wpadał w panikę, gdy jego partnerka zaplanowała spędzić wieczór z przyjaciółmi, a on ma położyć dzieci spać. Najlepiej, żeby ustalali to między sobą, na przykład na zasadzie układu: “raz ty, raz ja”.O ile obecność matki przy noworodku jest niemal niezbędna, (biologicznie), to już w przypadku kilkumiesięcznego dziecka nie powinno być żadnych przeciwwskazań, by rodzice obowiązkami podzielili się po równo. Warto jest zorganizować równy podział z zachowaniem ciągłości karmienia piersią.
2. “I jak, poradziliście sobie?”
Takie pytanie często słyszy mężczyzna, jeśli doszło do urzeczywistnienia sytuacji powyżej. Dlaczego kobiety nikt nie pyta o to samo?
“Byłam z dziećmi na zakupach” – “I jak, poradziliście sobie?”
“Zawiozłam dzieciaki do szkoły” – “I jak, poradziliście sobie?” (Tak, ledwo zdążyłam do pracy!)
“Olek ząbkował, a Zuzia i Julka się rozchorowały” – “I jak, poradziliście sobie?”
Tymczasem mężczyznom zdarza się słyszeć to pytanie, gdy dokonają tak heroicznego aktu jak… samodzielna kąpiel dziecka.
3. “Co, tatuś ubierał?”
Każdemu zdarzy się założyć jedną skarpetkę żółtą, a drugą zieloną. Każdemu. Jeśli zatem dziecko ma dwie różne skarpetki, to nie znaczy, że ubierał go tata, tylko że ubierał go człowiek. Matki, w roli superbohaterek, odbierają sobie możliwość popełniania błędów. A superbohaterkami matki często koronują się same, traktując pobłażliwie ojców dzieci. Dzieląc rodziców na supermatki i tatusiów, kobiety pozbawiają się także prawa do odpoczynku. “Mama nie może wziąć zwolnienia lekarskiego od rodzicielstwa”. A tatuś? Tatuś może. Przecież jest “tylko” tatą.Niestety, takie podejście prowadzi, w najlepszym razie, do nieustannego poczucia winy matek. Tego legendarnego, które ponoć rodzi się wraz z dzieckiem.
4. “Zrobiłeś mu śniadanie?”
“Wziąłeś pieluszki?” (jadą sami do dziadków);
“Napełniłeś bidon?” (spacer w upalny dzień);
“Przewinąłeś go?” (bez komentarza).
Taka forma kontroli, jaką niekiedy sprawują matki nad ojcami ich wspólnych dzieci, to także forma dewaluacji tatusiów. I to najgorszego rodzaju, bowiem nikt; ani dziecko, ani dorosły, nie potrafi znieść sytuacji, w której będzie się go traktowało tak niepoważnie. Dzieci to wspólna odpowiedzialność rodziców.
Kontrolowanie każdego ruchu partnera w opiece nad dziećmi nie tylko zniechęci go do tej opieki (tak jak działa nieustanny nadzór szefa w pracy), ale przede wszystkim jest skrajnie wyczerpujące dla kobiety. Jak można być jednocześnie menadżerem projektu i go realizować? Nieustanna kontrola zwalnia też drugą stronę z myślenia i brania odpowiedzialności za własne czyny.
Ojciec i matka są inaczej postrzegani jako rodzice
Na koniec stwierdzenie “Ale dobry tatuś!” W grę wchodzi jeszcze wariant “zaangażowany”. “Dobry tatuś”, bo: idzie z dzieckiem w chuście, wziął córeczkę na lody, przyszedł z dziećmi na plac zabaw/basen, tłumaczy cierpliwie synowi, dlaczego nie kupi mu tej plastikowej ciężarówki. A czy to, to nie jest po prostu “bycie tatą”?
Dla porównania, przyjrzyjmy się, jak łatwo stać się „złą matką”: Nie założyła dziecku czapki, idzie z dzieckiem w chuście (przecież ono się udusi!), krzyknęła na placu zabaw (bo jeśli zaraz nie pójdą do domu, to znów spóźni się do pracy).
Zatem równe traktowanie powinno przekładać się na “nie dewaluowanie” roli mężczyzn. Bycie „dobrym tatą”, to po prostu bycie tatą. Dajmy przestrzeń ojcom.
Wpływ ojca na rozwój dziecka
Niedawno zmarły Jesper Juul napisał, że w rodzinach, w których ojciec jest obecny i zaangażowany nie ma samopoświęcenia. Kobiety – matki mają często poczucie ograniczonego zaufania, że ktoś inny, nawet ojciec dziecka, może dobrze o nie zadbać. Zawsze starają się stawać na wysokości zadania, kiedy dziecko manifestuje, np. że chce, aby to akurat mama zmieniła mu pieluchę. Ojcowie są równie kompetentni do spełniania potrzeb swoich dzieci. Zaufajmy dziecku, że sobie poradzi, a partnerowi, że jest wystarczająco kompetentnym ojcem.
Wtrącę teraz trochę nauki płynącej z badań nad relacjami ojciec – dziecko. Pozytywna relacja ojciec — dziecko we wczesnych latach życia wpływa na rozwój społeczny dziecka, lepsze relacje z rówieśnikami oraz stabilne relacje z przyszłymi życiowymi partnerami. Bezpośrednie zaangażowanie ojca w kontakt z dzieckiem, włączając w to wspólną zabawę, ma wpływ na pozytywne dzieciństwo, rozwój intelektualnych oraz językowych zdolności potomstwa, a także ograniczenie młodocianej przestępczości.
Tato, baw się ze mną i po prostu bądź!