Jak odpowiedzieć sobie na pytanie, czy pozwolić dziecku na samodzielny wyjazd?
Czy da sobie radę? Czy jest wystarczająco dorosłe i odpowiedzialne?
Już za chwilę rozpocznie się okres wakacyjny. Nie wszyscy, z różnych powodów, możemy wyjechać z naszymi dziećmi na urlop. A jeśli nawet, to zazwyczaj wspólny wyjazd nie zapełni całego wolnego czasu naszych pociech. Często te starsze, słysząc o możliwości wspólnego spędzenia dwóch tygodni na wczasach, prychają pogardliwie.
Co więc robić? Zostawić w domu? Same, bez opieki w godzinach naszej pracy? Pozwolić wyjechać? A jeśli coś się stanie? W dzisiejszych czasach…
Mamy tu do czynienia z dwoma rodzajami problemów. Młodsze dzieci, jeśli już wyjeżdżają bez nas, to nadal pozostają pod opieką dorosłych odpowiedzialnych za prowadzenie kolonii czy obozów. Te starsze, szesnasto- siedemnastoletnie chcą być zupełnie samodzielne i najczęściej wzgardliwie odnoszą się do propozycji uczestniczenia w zorganizowanych formach wypoczynku.
Samodzielne wakacje małego dziecka – zwróć uwagę na gotowość malucha do wycieczki!
Tak więc najpierw maluchy.
Sprawą niezwykle ważną jest to, czy dziecko w ogóle chce wyjechać. Wysłać malca na kolonie w góry… Pomysł w zasadzie znakomity, o ile nie wiąże się z widokiem zapłakanego siedmiolatka siłą wtłaczanego do kolonijnego autobusu. Oczywiście, zawsze możemy mieć nadzieję, że mu się tam spodoba i szybko zaaklimatyzuje się w nowej sytuacji, ale są to najczęściej nadzieje złudne. Perspektywa dwu lub trzytygodniowej tęsknoty i morza wylanych łez nie jest zbyt nęcąca. Żaden to wypoczynek dla malca, a i nasze bezsenne noce są nie bez znaczenia.
Inaczej wygląda problem, gdy nasza pociecha sama domaga się wyjazdu z rówieśnikami. Po starannym przyjrzeniu się ofercie i możliwie dokładnym sprawdzeniu, o ile proponowane w niej warunki odpowiadają rzeczywistości, a przed podjęciem ostatecznej decyzji warto zastanowić się, czy:
- Nasze dziecko spędziło choćby kilka dni bez nas i dobrze się w tej sytuacji czuło.
- Jest zupełnie samodzielne w zakresie samoobsługi. Potrafi poradzić sobie z katastrofami typu urwany guzik czy przemoczone buty.
- Na ogół dobrze sobie radzi w grupie rówieśniczej. Samodzielny wyjazd nie będzie dobrym lekiem na nieśmiałość, wycofywanie się z kontaktu, nieumiejętność współpracy z rówieśnikami.
- Nie ma problemów z przestrzeganiem norm społecznych. Nie ma większego sensu wysyłanie dziecka na kolonie w przekonaniu, że wróci stamtąd grzeczniejsze i lepiej wychowane.
- W sytuacjach dla siebie trudnych jest gotowe zwrócić się o pomoc do opiekujących się nim dorosłych. Potrafi skontaktować się z nami (umie skorzystać z automatu telefonicznego i komórki) i mamy przekonanie, że zrobi to, jeśli uzna naszą interwencję i pomoc za niezbędne.
Nastolatek na samodzielnym wyjeździe – jak przygotować starsze dziecko do bezpiecznych wakacji?
Nieco inaczej przedstawia się problem w przypadku nastolatka. Tutaj kwestią decydującą jest poziom zaufania w stosunku do naszej pociechy. Zaufania, które mieliśmy okazję wybudować lub utracić w toku dotychczasowych kontaktów z młodym człowiekiem.
Nastolatek w przemoczonych butach to w najgorszym przypadku perspektywa kataru. Dużo istotniejsze jest, czy młody człowiek potrafi sam o siebie zadbać, zatroszczyć się o własne bezpieczeństwo. Jak dalece silny wpływ miała dotychczas na niego lub na nią grupa rówieśnicza. Czy potrafi powiedzieć „nie” w sytuacji, gdy to, co chcą zrobić inni, mogłoby okazać się groźne? Nikt nie zagwarantuje nam, że nasze dziecko nie zetknie się w czasie wakacyjnego wyjazdu z narkotykami. Choć bycie poza granicami kontroli rodzicielskiej w sposób szczególny może sprzyjać różnego rodzaju eksperymentom, to musimy przyznać, że zarówno narkotyki jak przemoc i alkohol są obecne właściwie wszędzie. Problem nie polega na tym, by nasze dziecko się z nimi nie zetknęło, a raczej na tym, by w sytuacji takiego kontaktu umiało właściwie się zachować. A to niewiele ma wspólnego z samodzielnym wyjazdem na wakacje.